czwartek, 31 grudnia 2009
pierwsza
od strony wschodniej
śnieg zjeżdża z dachu
na orły, anioły
i pniak papierówki
rozmakając staje się
zawstydzająco przeźroczysty
więcej zachodów
tylko te orły,anioły
śnieg zjeżdża z dachu
na orły, anioły
i pniak papierówki
rozmakając staje się
zawstydzająco przeźroczysty
więcej zachodów
tylko te orły,anioły
środa, 18 lutego 2009
jaspis,przymiarki,notatki
Na górce stała stodoła,do której w soboty schodzili się wszyscy z okolicy.Kiedy drugi raz przewrócił ją wiatr nie została odbudowana.Kryjąc się za jej resztkami kradliśmy kukurydzę z pola, zatykając liśćmi szczeliny między deskami. Mieliśmy dwanaście dni,każdego dnia wydłubywaliśmy z fundamentów po jednym kamieniu.Ciekawi co będzie zakopaliśmy kamienie w różnych miejscach. Na jednym z nich ze starych krokwi sąsiedzi zbudowali nową stodołę.
dym wcześnie rano
Umieranie,wizyty gości i święta przyspieszają o kilka godzin rozpalanie w piecu.Dodatkowe porcje węgla.W sześcianach z cegły za wąskie klatki schodowe,trumny kaleczą ściany z boazerii.Drzazgi, kawałki paznokci.Rowery pod śniegiem i materiał na ogrodzenie.Wszystko takie znajome.
środa, 14 stycznia 2009
konie
Nie wiem, czy to sosny nad jeziorem czeszą konie, czy konie czeszą się sosnami. Nie widziałem. Ale widziałem zaplątane w gałęziach włosy, wytartą korę, stratowane igły i śnieg. Chwilę potem, cicho tupiąc, wąchały mnie przez ścianę, zamknięte wrota. Ostrożnie.
chodzenie
Przypominało małą lunetę, w sam raz do noszenia w kieszeni, rękawie albo pod czapką. Kiedy stawiała stopę na początkowych centymetrach drogi przykładała to do oka. Droga zaczynała się skręcać i wywijać. Oczywiście za każdym razem prowadziła w zupełnie inne miejsca. Czasami trzeba było nawet iść głową w dół, gubiąc stare cukierki i kawałki agatów. Była bardzo zadowolona z tego przedmiotu.
sójka
- Powiedz- sójka przekrzywiła głowę, w jej oczach widać było zaciekawienie- To twoje tropy? Dlaczego nie jesteś bosy?
- Śnieg mnie ziębi, gałęzie kaleczą, nie mógłbym przejść na drugi koniec lasu.
- A musisz?
- Jestem za daleko, żeby zostać. Drogi powrotnej nie znam.
- Odwróć się po prostu i idź po śladach.
- Chciałem tak zrobić, ale stopy nie pasują do tego, co odcisnęły.
- Podobno Ziemia jest okrągła. Idź cały czas prosto, w końcu wrócisz do pierwszego końca lasu.
- Wtedy i tak będzie on drugim. Musiałbym zresztą przejść przez Ocean, a tego nie potrafię.
Przeleciała na wyższą gałąź. Podskoczyła kilka razy niezdecydowana.
- A jeśli poproszę cię o przyniesienie żołędzi, które schowałam pod korą na drugim końcu?
- Dlaczego sama ich nie przyniesiesz? Lecąc nie zostawiasz śladów, będzie ci łatwiej wrócić.
- To nie tak. Muskam gałązki, strzepuję śnieg, czasami gubię pióra.
- Mam wrażenie, że chcesz mnie po prostu zatrzymać.
- Ja? Widziałeś kiedyś gadającą sójkę?
- Śnieg mnie ziębi, gałęzie kaleczą, nie mógłbym przejść na drugi koniec lasu.
- A musisz?
- Jestem za daleko, żeby zostać. Drogi powrotnej nie znam.
- Odwróć się po prostu i idź po śladach.
- Chciałem tak zrobić, ale stopy nie pasują do tego, co odcisnęły.
- Podobno Ziemia jest okrągła. Idź cały czas prosto, w końcu wrócisz do pierwszego końca lasu.
- Wtedy i tak będzie on drugim. Musiałbym zresztą przejść przez Ocean, a tego nie potrafię.
Przeleciała na wyższą gałąź. Podskoczyła kilka razy niezdecydowana.
- A jeśli poproszę cię o przyniesienie żołędzi, które schowałam pod korą na drugim końcu?
- Dlaczego sama ich nie przyniesiesz? Lecąc nie zostawiasz śladów, będzie ci łatwiej wrócić.
- To nie tak. Muskam gałązki, strzepuję śnieg, czasami gubię pióra.
- Mam wrażenie, że chcesz mnie po prostu zatrzymać.
- Ja? Widziałeś kiedyś gadającą sójkę?
Subskrybuj:
Posty (Atom)